UPDATE: W poniedziałek "Zhan lang 2" stał się najbardziej kasowym filmem wszech czasów w Chinach. W lokalnej walucie jego wynik wynosi już 3,4 mld juanów. Dotychczasowy rekordzista - "Mei ren yu" - zarobił w sumie 3,39 mld. Ponieważ jednak obecnie kurs chińskiej waluty jest mniej korzystny, to w przeliczeniu na dolary "Zhan lang 2" wciąż traci do "Mei ren yu" 21 mln (ma na koncie 506 mln dolarów). Obecne prognozy sugerują, że widowisko może przekroczyć niewiarygodną granicę 5 mld juanów (747 mln dolarów). Wszyscy w Hollywood muszą zielenieć z zazdrości na wieść o tym, co się dzieje w chińskich kinach.
"Zhan lang 2" łamią box-office'owe prawa fizyki, notując 30-procentowy wzrost wpływów podczas drugiego weekendu w kinach, choć na otwarcie zarobili ponad 130 milionów dolarów. Tylko od piątku do niedzieli historia oddziału specjalnego ratującego chińskich obywateli w Afryce z rąk niebezpiecznych zbirów zgarnęła
161,5 mln dolarów! O czymś takim amerykańscy kiniarze i dystrybutorzy nie śmią nawet marzyć.
Po 11 dniach wyświetlania na koncie
"Zhan lang 2" jest już 468,5 mln dolarów, czyli zaledwie 60 milionów mniej od rekordu wszech czasów, jaki należy do
"Mei ren yu". Biorąc pod uwagę, że widowisko sensacyjne w reżyserii
Jinga Wu tylko w niedzielę zarobiło 62,6 mln dolarów, pobicie tego wyniku wydaje się kwestią dni, jeśli nie godzin. Niektórzy oczekują, że będzie to pierwsza produkcja, która w Chinach osiągnie poziom 600 milionów dolarów wpływów.
Jednak nie tylko
"Zhan lang 2" dobrze się sprzedał w Chinach podczas trwającego już kilka tygodni moratorium na hollywoodzkie produkcje. Na drugim miejscu w naszym zestawieniu znalazła się romantyczna baśń
"San sheng sanshi shili taohua". Obraz powstał na bazie popularnej powieści, którą napisał Tang Qi Gong Zi, oraz serialu telewizyjnego. W weekend film zarobił
38,1 mln dolarów, a od swojej premiery w czwartek - 63,2 mln dolarów.
Dopiero na trzecim miejscu znalazła się pierwsza z hollywoodzkich produkcji. Po wejściu do kin w 14 kolejnych krajach (we wszystkich zajęła pierwsze miejsce)
"Wojna o planetę małp" zarobiła w weekend co najmniej
26 milionów dolarów. Najlepszym nowym rynkiem była Francja, gdzie od środy widowisko zgarnęło 7,6 mln dolarów. Z Brazylii pochodzi 4,3 mln dolarów, a z Niemiec - 3 miliony. Za tydzień film pojawi się w Korei Południowej, za miesiąc w Chinach, a za dwa miesiące w Japonii.
Na czwartym miejscu w naszym zestawieniu wylądowała
"Dunkierka" z wynikiem
25 milionów dolarów. Wojenne widowisko wciąż najlepiej sprzedaje się w Wielkiej Brytanii, gdzie utrzymało pozycję lidera, zarabiając 6,1 mln dolarów. Globalne wpływy przekroczyły 300 milionów (obecnie 314,2 mln).
Piątkę kompletuje
"Gru, Dru i Minionki". Obraz powiększył w ten weekend swój stan posiadania o
21,2 mln dolarów. To wystarczyło, by cały cykl Illumination stał się najbardziej kasową animowaną serią w historii kina. Łączne globalne wpływy wszystkich filmów z Minionkami wynoszą 3,528 mld dolarów. Dotychczasowym rekordzistą był cykl DreamWorks o Shreku - 3,501 mld dolarów.
Kolejna azjatycka produkcja, ale tym razem z Korei Południowej, wylądowała na szóstej pozycji.
"Taek-si un-jeon-sa", który inspirowany jest prawdziwą historią koreańskiego taksówkarza i niemieckiego dziennikarza (w tej roli
Thomas Kretschmann), zarobił w weekend
16,8 mln dolarów. Ponieważ jednak do kin trafił w środę, łącznie na koncie ma 25,2 mln dolarów.
Prawdopodobnie na siódmej pozycji powinniśmy umieścić widowisko
"Valerian i Miasto Tysiąca Planet". Niestety nawet przybliżone dane dotyczące tego obrazu nie są na razie znane. Portal comScore podaje wyniki wyłącznie z 13 krajów, w których film zarobił 11 milionów dolarów. Europa Corp. jeszcze zlicza wpływy z ponad 20 kolejnych rynków. Można jednak przyjąć, że łączne weekendowe wpływy wyniosą około
14-16 milionów dolarów.
"Valerian" jest ostatnim tytułem, który w weekend osiągnął wpływy w wysokości co najmniej 10 milionów dolarów. Co prawda portal comScore podaje, że animacja
"Emotki. Film" zarobiła 12 milionów dolarów, ale są to wpływy z pięciu dni i z doliczeniem pokazów przedpremierowych (na przykład w Wielkiej Brytanii).