Carl nie tylko potrafił grać, ale miał coś takiego, że od razu wzbudzał sympatię. Na szczęście zagrał w wielu kultowych filmach, przez co dla nas widzów stał się już nieśmiertelny. R.I.P Mistrzu!
Wszyscy pamiętamy go z Predatora i z Rocky'ego, bo więcej w niczym ciekawym już nie zagrał. Ewentualnie jeszcze rola w obu częściach "Oddziału Widmo" obok Hulka Hogana, albo w obu częściach "Szalonego Jacksona" i to tyle.
Zastanawiam się czy Dillon , coś wiedział na temat tego kto grasował w dżungli jak ostatnio oglądałem Predatora jakieś miałem wrażenie że domyśla się że to nie żadni partyzanci lecz coś innego na nich polowało .W końcu był z CIA więc cholera wie a wy co na to
trochę się zestarzał, przytył, stracił włosy i wygłąda jakby był po chemii jakby miał jakiegoś raka..
Szkoda że nie grał głownych ról, w latach 80 mógłby być gwiazdą a tego nie wykorzystał, mało co gra.
Nie ma się co dziwić wiek robi swoje..:/
Chyba już zawsze będzie mi się kojarzył z dwoma rolami: Dillona z "Predatora" oraz Apollo z "Rocky`ego". Niezły, ale bez rewelacji był też "Action Jackson" z jego udziałem (grał rolę główną). Poza tym uważam, że to niezły aktor o niewykorzystanych możliwościach. Tak uważam.
Weathers jest chyba najbardziej kojarzony z serią "Rocky" (owszem, wystąpił też w "Predatorze", ale częsci bokserskiego cyklu bardziej zapadają w pamięć).
Szkoda, że tak słabo pokierował swoją karierą. Co prawda próbował się dostać do elity poprzez występ w filmie "Szalony Jackson", ale nie za bardzo mu to wyszło...