Czy tylko wg mnie ten serial ratuje Monroe? :3 Już w 1 sezonie byłam za nim. Było mi go szkoda (nawet nie przeszkadzało mi to, że był "płaczliwy") i chciałam, żeby dołączył do reszty głównych bohaterów, a w 2 to już wgl moje ulubiona postać :) szkoda tylko że go tak mało.
btw. nikt mnie tak nie wkurza jak Rachel :o jakby była obłąkana albo chora umysłowo... (chodzi mi o wyraz twarzy)
Monroe i Miles to główne postacie przez których oglądam ten serial. Do tej listy można dopisać jeszcze tylko Arona i Toma Neville'a do których też nie mogę się doczepić za grę aktorską - ogólnie całokształt. Natomiast te 2 blondyny - matka i córka - to doprowadzają mnie to szewskiej pasji. Uśmiech Charlie oraz to że robi z siebie nie wiadomo jaką bohaterkę sprawia, że serial odrzuca mnie na kilometr. "Pikanterii" dodaje matka Rachel, która od początku 1 sezonu przeżywa to że doprowadziła do katastrofy - nuuudy. Jak dla mnie obydwie mają coś nie tak z głową - rzeczywiście może są jakieś obłąkane!
Jeśli uśmiercą Monroe albo większą ilość osób z tych co napisałem na samej górze myślę, że szybko skończę przygodę z tym serialem.
Mam identyczne odczucia, Rachel i Charlie to jedne z najgorszych serialowych postaci ever. Jak dla mnie najciekawszymi bohaterami są Bass i Tom Neville, nie są zbyt pozytywni, ale za to wydają się najbardziej złożonymi i skomplikowanymi postaciami. No a aktor grający Toma ogólnie jest rewelacyjny.
Zgadzam się z elfka77! Monroe świetnie gra zarówno szaleńca jak i zabawnego kolesia. A poza tym Bass ma najlepsze poczucie humoru z całej ekipy. Trudno go rozszyfrować, co sprawia, że serial jest wciągający. Aktor grający Toma Neville'a grał w Breaking Bad również jako bad ass. Jego postać jest niesamowita, przeżywa tyle trudności, ale dalej próbuje przetrwać zmieniając fronty, dbając o swój tyłek. Za to go podziwiam, za wolę przetrwania.
Bass najlepszy , lubie jak pokazują jakieś wspomnienia jego i Milesa z lat ich przyjaźni :) a Rachel mogliby uśmiercić , na początku serialu myślałam że nie może być bardziej denerwującej bohaterki niż Charlie , potem pojawiła sie jej matka i okazało się ze się myliłam . Ogólnie to nawet pasują na matke i córkę, obydwie nie zależnie od sytuacji mają taki sam wyraz twarzy. Aż czasem sie zastanawiam , czy tego wymaga od nich scenariusz czy obydwie sa tak okropnymi aktorkami .
Aktorka grająca Rachel jest naprawdę świetna, w Lostach była moją ulubioną postacią. Ale widać, że jednak wszystko zależy od scenariusza, w Revolution wydaje się tragiczna :(
Być moze masz racje , nie pamiętam jej z innych filmów wiec trudno mi to oceniać . Ale skoro aktorką jest dobrą to dlaczego scenarzyści robia z niej taka postać? Rozumiem że w każdej produkcji jest potrzebna jakaś postać , która zawsze jest "tą dobrą" ale to nie oznacza że musi być taka...tragiczna . Może o to chodziło , żeby pokazać taką osobą która wiele przeszła i brak jej jakichkolwiek chęci do życia , ale bez przesady. Nie potrafię w jej postaci znaleźć żadnej zalety. W sumie musi być to przykre dla tej aktorki , że jest na jej temat tyle negatywnych opinii i to nie przez jej gre aktorską, ale przez zamysł scenarzystów.
Ratuje może nie, bo serial sam w sobie jest fajny (był...bo wczoraj go skasowali...), ale Monroe! Matko jedyna, tak! Uwielbiam tego aktora, a postać, jaką gra...ja też bardzo chciałam, żeby dołączyć do "tych dobrych" i w sumie tak się stało, tyle, że...Ech, obejrzyjcie 2x20, to zrozumiecie. Ogólnie facet jest świetny, a jego teksty, jak na przykład ten, kiedy:
- Wrócili z jakiejś długiej wyprawy, a tu się okazało, że muszą iść jeszcze raz, Bass akurat jadł - i Seb do Milesa z pytaniem, czy może choć przez chwilę posiedzieć na dupie :D.
- Albo mój ulubiony - zobaczył, że Connor i Charlie uprawiają seks na trawie i taki tekst: "No jaja sobie robicie! No Wy sobie po prostu jaja robicie" :D - drze się na całą okolicę :D :D.
Dokładnie tak samo bym zareagował :D I też lubię postać Sebastiana Monroe. Właściwie to najlepsza postać w tym serialu. Reszta jest jakaś taka letnia.